¡No pasarán!
Uniwersalna przypowieść o wolności i buncie to dowód, że mając do dyspozycji kilka pudełek flamastrów i parę kartek można stworzyć dziełko wybitne.
Potrzebny jest do tego oczywiście również talent, wyobraźnia i pomysł, ale tych nie zabrakło autorom tej znakomitej książeczki. Fabułka jest prosta, a sekwencyjność kolejnych scenek w połączeniu z dymkami sprawia, że mamy de facto do czynienia z komiksem – oto generał Alcazar, osobnik despotyczny i próżny, na granicy dzielącej strony książeczki stawia wartownika, mającego pilnować prawej stronicy, która ma być zawsze pusta, „żeby [generał Alcazar] mógł przejść do historii, kiedy tylko najdzie go ochota” – to zdanie można zinterpretować i jako wyraz megalomańskich ciągot generała i jak, tak czyni to wydawca na czwartej stronie okładki, zaproszenie czytelnika do metaliterackiej gry – to drugie czytelne będzie oczywiście głównie dla starszych odbiorców, ale nawet jeśli go się nie wychwyci, jasne jest, że generał zakazuje wstępu na „swoją” stronę , „bo może”.
Po lewej stronie gromadzą się tymczasem kolejni, bardzo różni, bohaterowie, którzy najpierw pytają o powody zamknięcia przejścia, a później coraz głośniej dopominają się, by wartownik ich przepuścił (najbardziej podobał mi się duch, który argumentował, że „ma ludzi do nastraszenia”).
Gdy lewa strona jest już pełna, w niewidzialnym murze wyłom robi… piłka, przypadkowo kopnięta na drugą stronę, a wartownik, w końcu też człowiek, pozwala chłopcom po nią pójść, uruchamiając lawinę. Będzie jeszcze finał, w którym pojawi się spodziewany generał i niespodziewany bohater.
Oprócz tej głównej historii jest tu również sporo pobocznych epizodów, których odkrywanie zapewni zabawę w czasie kolejnych lektur (ich nagromadzenie przypomina książeczki w typie „Miasteczka Mamoko” – na wyklejkach znajdzie zresztą czytelnik pełny wykaz postaci).
Autor rysunków, korzystając niemal wyłącznie z flamastrów, operuje celnym, kreskówkowym skrótem (trochę przypomina mi Adama Macedońskiego), który nie przeszkadza mu w oddawaniu nawet dość subtelnych emocji (patrz poniżej) – chociaż ekspresyjnego przerysowania również nie brakuje. Dialogi w dymkach cechuje prostota i ascetyczność, co nie przeszkadza ich autorce bawić się słowem (i co świetnie oddaje tłumacz, Tomasz Pindel).
Ale najważniejsze osiągnięcia tego tomiku to umiejętność idealnego zespolenia rysunku (zwłaszcza mimiki) i tekstu w popychaniu fabuły naprzód oraz rewelacyjny pomysł z granicą wyznaczaną przez środek książki, która wytwarza dramaturgiczne napięcie, a jednocześnie niesie przesłanie, że bariery bywają również niewidzialne i ukryte w naszych głowach.
Świetna książka. Bez dyskusji! – jak powiedziałby generał Alcazar 😉
Wiek 5+
O AUTORACH:
Isabel Minhós Martins (tekst) – portugalska pisarka tworząca dla dzieci. W Polsce ukazały się m. in. jej “W naszym domu jest” (2013) i “Czas Czarodziej” (2016). Współzałożycielka wydawnictwa Tangerina uhonorowanego w 2013 roku Premio BOP – Bologna Prize for the Best Children’s Publishers of the Year, na naszym blogu również recenzja jej książki “Dokąd idziemy, kiedy znikamy?”
Bernardo P. Carvalho (ilustracje) – portugalski ilustrator nagradzany na świecie, współżałożyciel Tangeriny, w Polsce ukazała się również inna jego książka stworzona wspólnie z Isabel Minhós Martins – “Świat w sekundzie” (2015)
PODAJ DALEJ!POLUB NAS